Lutosław Lutosław
347
BLOG

Katolickie getto

Lutosław Lutosław Kultura Obserwuj notkę 7
Pierwsze getta w średniowiecznej Europie powstawały z inicjatywy samych Żydów, którzy dążyli do wyodrębnienia obszarów, gdzie będą mogli bez przeszkód kultywować swoją wiarę i obyczaje. Po części wynikało to zabiegów duchowieństwa, kupców, samych władców, jednak również dla przywódców żydowskich getto umożliwiało sprawną kontrolę i zarządzanie wspólnotą. Starozakonnym, co wynika ze specyfiki ich religii, nie zależało na nawracaniu innych. Kontakty ze światem zewnętrznym ograniczano do spraw fiskalnych i handlowych.
 
Współcześnie ta tendencja zdaje się powtarzać tyle, że w przypadku katolików.  Czasem można odnieść wrażenie, że osoby wierzące dobrowolnie wycofują się z życia publicznego, stoją gdzieś z boku oddając pole przeciwnikowi. Pomijając dominującą chyba w Polsce formę pseudodewocji jaką jest postawa niewierzący-praktykujący, masa ludzi poważnie traktujących wiarę wydaje się zamykać w takim właśnie tytułowym getcie. Regularne potyczki toczą tylko grupki harcowników w swym fanatyzmie ocierających się niebezpiecznie o cienką granicę herezji i sekciarstwa (albo Ci, którzy ją już dawno przekroczyli – vide: ks. Natanek), bądź ludzie gotowi dla chwili złudnego posłuchu poddać się hasłu fałszywie pojętej tolerancji, staczając się w odmęty relatywizmu (vide: ks. Boniecki). Nie chodzi tu, aby od razu przy śniadaniu lub na przystanku autobusowym poruszać kwestie najbardziej konfliktogenne, większość społeczeństwa jest mniej lub bardziej obojętna na kwestie typu antykoncepcja (w tym względzie nawet wśród wierzących liczba osób poważnie traktujących wskazania Kościoła ociera się o granicę błędu statystycznego), czy zapłodnienie in vitro (spora część pewnie nawet nie wiedziałaby jak ten termin zapisać). Ważne jest, aby chrześcijanin (katolik, czy jakikolwiek inny) nie tworzył dla swych przekonań getta, ale dawał im wyraz w swej codzienności, w tysiącach małych spraw. Właściwa postawa wierzącej/wierzącego to postawa otwartości. Oczywiście, że świat nigdy nie będzie doskonały, ale być może da się sprawić, aby w tym konkretnym momencie, dniu czy tygodniu był dla kogoś lepszy. W końcu vivere militare est, a Wiara nie jest czymś danym raz na zawsze, ale ma charakter ciągłego dziania się, stawania. Szkoda ją spychać tylko do kościelne ławy raz w tygodniu i kilku innych okazji (Zaduszki, chrzest, ślub, pogrzeb). Nie da jej się także nauczyć, zakuć na pamięć. Egzamin z wiary zdaje się w życiu, a nie na maturze.
 
Często, bardzo często (również na salonie24) słyszy się i czyta utyskiwania na polityków. Sporo w nich racji co do faktów, jeszcze więcej błędów co do diagnoz. Przecież zbiorowość (nie ważę się napisać „klasa”) polityczna powstała i istnieje na nasz  ‒ wyborców obraz i podobieństwo. Ta świadomość jest bolesna, stąd tak wielu zdaje się jej nie dostrzegać lub wręcz otwarcie odrzuca. Chciałoby się tutaj napisać: „A przecież sprawa jest prosta…” – a właśnie, że nie jest prosta. Jest diabelnie skomplikowana bo wymagająca aktywności każdego z nas. Zależy Ci na czymkolwiek więcej niż ciepłej wodzie i zimnej wódzie (niektórym nawet obie te rzeczy starczą letnie)? To wstań zza komputera i zacznij działać! Na początek czeka Cię trudny przeciwnik – Ty sam. Potem przyjdzie czas na najbliższe otoczenie, wreszcie na Kraj.
 
 Jeden z trenerów piłkarskich zwykł był mawiać, że na boisku gra się tak, jak przeciwnik pozwala. I może warto się chrześcijanom zastanowić, czy nie za dużo tego pola w debacie publicznej oddają bez walki?
Lutosław
O mnie Lutosław

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura